Roussel Rajmund
(1877-1933) geniusz-naturszczyk, którego należało wymyślić. Wiecznie żywy wzorzec najgłębszego zwoju kultury francuskiej. Wśród areopagu dostojnych nekrofagów, krzewiących kult jego metody, obok Blanchota i Butora, Ferry’ego i Foucaulta, nie mówiąc o ciężkich Robbe-Grilletach, ciekawie naświetla tę ślepą plamkę na siatkówce recepcji Didier Coste – który rezerwuje dla tego „Picassa literatury” sześcioszpaltowy – przy ośmiu szpaltach dla Rousseau! uczony artykuł w eleganckiej encyklopedii {por. str.253, corpus 20 (Rite-Sierra Leone), Encyclopaedia Universalis w Paryżu, rok 2002.} Pomimo najszczerszych wysiłków na rzecz odpupienia twórcy samounicestwiającej się maszyny literatury „literniczego wyrobnictwa” (por. Leonardo Sciascia, esej z 1971), pozostaje on niedoścignionym wzorcem pisarza-samograja, przystępnego jedynie wąskiemu gronu czcicieli boskiego Juliusza Verne (który niedawno obchodził okrągłe urodziny). Jego wnikniwa a nieuzbrojona lektura nasuwa jedno, oślepiające pytanie: gdzie jest Julia Ch.?
Teksty tego autora
- Grzywka Złotokłaczki – małej Paulinki, tłumaczenie Julia Chryst, 1 (1) 2005